Z moją Babcią kojarzy mi się...ciepełko, jedzenie, mnóstwo jedzenia, zadania z matmy i dyktanda przez całą podstawówkę iiii bonusowe kieszonkowe w najlepszych momentach, wiadomo! Ze wszystkich moich dziadków została mi jedna Babcia. Mam prawie 40 lat i moja Babcia ciągle jest przy mnie i naprawdę uważam to za dar. To niesamowita kobieta obdarzona genem długowieczności chyba. Moja prababcia - a Jej mama zmarła, gdy moja Hania miała 3 miesiące, w wieku prawie 100 lat, czyli Hania miała na początku swojego życia przez krótki czas żyjącą praprababcię! Większość rodzeństwa mojej babci ( a było ich trochę) nadal żyje i ma się świetnie, ciekawe co decyduje w ich przypadku o długości życia w całkiem dobrej formie? 

To będzie druga część opowieści o tym, jak wybrałam się do Warszawy, aby zrobić lifestylową sesję rodzinną u Ani i Michała w domu. Początek, a raczej tylko dziecięcy świat znajdziecie tutaj : SESJA DZIECIĘCA: WANDA I STAŚ .

Musiałam ja podzielić, bo zbyt dużo było pięknych kadrów na jeden post ;) Dzisiaj zobaczycie te same szkraby w ramionach swoich rodziców.

Na co dzień tworzę i pracuję w Olsztynie, niemniej ograniczenie miejscem w moim tworzeniu nie istnieje. Lubię czasami mieć fotograficzny przerywnik w postaci sesji w zupełnie innym miejscu na świecie. Dlatego nawet jeśli mieszkacie poza Olsztynem i macie ochotę na domową, bądź każdą inną sesję ze mną, nie martwicie, dojeżdżam naprawdę wszędzie. Dlaczego właśnie dzisiaj piszę o fototerapiowej lokalizacji? Bo na rodzinną leifestylową sesję, której fragment dzisiaj chcę Wam pokazać pojechałam do domu rodziców Wandy i Stasia, mieszkających w Warszawie. Żaden problem!

Wielu z Was żyje w przekonaniu, że z sesjami plenerowymi trzeba zawsze czekać aż do lata, bo zielono, bo ciepło, bo bez kurtek i czapek...Cóż, może też tak kiedyś myślałam ;) Moi klienci, których fotografowałam przez lata sami nauczyli mnie, że nieważna jest pora roku, bo w każdym miesiącu potrafi być najpiękiej! Najważniejsze to, co między Wami, Wasze spojrzenia, Wasze emocje, Wasz czas.

Kosmos! Wiecie ile mam frajdy z uzupełnienia mojego bloga po tych kilku latach? Odnajduję na dysku miliony zdjęć, o których zapomniałam. Dzisiejsza sesja rodzinna jest sprzed kilku lat i najlepsze w tej sesji jest to, że z głównymi bohaterami spotkałam się w tym samym składzie w tym roku i nawet sobie nie wyobrażacie jak się zmienili. Odkryłam to właśnie dzisiaj wygrzebując te zdjęcia z otchłani mojego dysku. Oczywiście zmienili się tylko chłopcy, bo rodzice dalej są piękni i młodzi i czas ich nie dotyczy. Natomiast to jak zmieniają się dzieciaki to nie mieści się w głowie! Kiedyś pokażę Wam tegoroczną Ich sesję, zdziwicie się jak bardzo można wyrosnąć i dojrzeć przez kilka lat...no dobra sama jestem mamą nastolatków i to zdziwienie towarzyszy mi nieustająco.

Żeby było poprawnie powinnam najpierw wrzucić na blog sesję ciążową mamy głównego dzisiejszego bohatera...cóż, darujmy sobie poprawność. Tatma sesja na pewno się tu pojawi jeszcze, bo była piękna, wiadomka! Dzisiaj przyszła mi natomiast ochota na podzielenie się z Wami sesją nowordkową Nikodema...Nikosia proszę Państwa!

Miałam dzisiaj w zamiarze podzielić się z Wami zupełnie inną tematyką zdjęciową. Niektórzy wiedzą, że lubię tworzyć pod wpływem chwili, a z racji tego, że krajobraz na oknem jest niesamowity, bo przypomina alpejską wioskę z najpiękniejszych wyobrażeń o zimie, dlatego zmieniam plany i wracam do pewnego zimowego pleneru. Nie musicie nikomu mówić, że zmieniłam plany, to nie istotne, ale możecie podzielić się z innymi tym pięknem, które zaraz zobaczycie...

Przy okazji dzisiejszego wpisu, znowu muszę Wam przypomnieć, że najlepszy pomysł na obdarowanie, tych, których kochacie najbardziej, to przecież VOUCHER NA SESJĘ ZDJĘCIOWĄ. Nie ma lepszego prezentu, który zatrzyma na zawsze to, co w Was najpiękniejsze. Dlaczego znowu o tym trąbię? Bo dzisiejsza główna bohaterka poniższego wpisu dostała takie zaproszenie na sesję kobiecą do mnie właśnie od swojej Mamy, która chciała, aby Jej piękna córka, miała prezent od niej na zawsze.

Bez wyolbrzymiania mogę napisać, tak wprost, zwyczajnie...nie było mnie tu latami ;) na blogu rzecz jasna! Za aparatem byłam przecież cały czas. Od czasu ostatniego wpisu wydarzyło się przecież tyyyyle i w moim życiu i na świecie, że nie starczyłoby dnia, żeby to opisać. Dlatego podsumowanie ostatnich lat wyrazi się tylko w postaci kolejnych wpisów na blogu. Musicie jednak wiedzieć, że zdjęcia te będą przeglądem właśnie kilku dobrych ostatnich lat, niektórzy bohaterowie moich sesji już bardzo urośli (mówię o szkrabach, które też z czasem będą się pojawiać), niektórzy zostali rodzicami, jak dzisiejsi moi blogowi bohaterowie (którzy w dniu tej sesji bycie rodzicami mieli w odległych planach). Sesja odbyła się dobrych kilka lat temu i z tego, co pamiętam była prezentem walentykowym od Justyny. No powiedzcie sami, czy taka sesja i potem jej efekt, który ląduje w ramie na ścianie nie jest najwspanialszym prezentem? 

No hej w poniedziałek!!! W weekendowym głosowaniu na moim instastory większość wybrała na dzisiejszy poranek na blogu sesję plenerową o wschodzie słońca. Reportaż ślubny Marty i Pawła też się pojawi- obiecuję, ale w późniejszym terminie ;)

Lubicie rano wstawać? U mnie to bywa różnie, ale jak mam dobrą motywację - wstaję choćby o 3 rano z uśmiechem nawet ;) Na pewno kilka razy w roku ta radość z bardzo rannej pobudki się wydarza w moim sercu, połączona trochę z niecierpliwością, wymieszana z odrobiną ekscytacji i ciekawości...To wtedy, gdy lecę Was fotograwować o wschodzie słońca. Z Martą i Pawłem zaczęliśmy nasz plener ślubny około 4:30, to znaczy mniej więcej tyle, że przynajmniej Marta wstała wtedy koło 3 i wiecie co? Przywitała mnie najpiękniejszym uśmiechem :))) 

Doszły mnie słuchy, że na stronie jest za mało moich ślubnych reportaży...czas zatem zaszaleć i wrzucić materiał na BLOG w samym środku sezonu ślubnego!!! w takim wariactwie dnia dzisiejszego, kiedy jedna sesja poranna bardzo kobieca już za mną, druga wieczorna w ramach pleneru ślubnego jeszcze przede mną, a w międzyczasie spotkanie z niesamowitymi ludźmi, którzy w tą sobotę powiedzą sobie TAK...

Na moim dysku są tysiące zdjęć, które powinny się tu znaleźć, tyleeee chciałabym Wam pokazać moich reportaży ślubnych, tyyyle plenerowych sesji rodzinnych i narzeczeńskich, ale daję sobie czas, uzupełniam bloga jak mam wenę i czas, paradoksalnie dzisiaj- kiedy sezon zdjęciowy w pełni i kiedy pełna chata z powodu wakacji - mam ten czas i dzielę się z Wami naprawdę niecodzienną sesją Leny i Artura, bo zabrali mnie do miejsc, które są historią ich miłości...

Mam dla Was niespodziankę, gift, siupryze i prezencik, jak wolicie!!!! sama jaram się jak dziecko i jednocześnie zastanawiam się, czemu wcześniej nie wpadłam na ten pomysł... przynoszę Wam zatem moją poniedziałkową radość razem z ogromną dawką MIŁOŚCI!!! z sesji Sany i Kamila

Bardzo polubiłam te moje zmysłowe maratony sesji kobiecych. Czas, który mogę spędzić w towarzystwie tylu wspaniałych, świadomych własnego piękna kobiet, daje mi siłę i oddech w moim fotograficznym świecie, pozwala tworzyć obrazy pełne zmysłowości i kobiecego wdzięku. Postanowiłam, że maratony sesji kobiecych będą odbywać się cyklicznie, bo i ja i moje piękne klientki lubimy je bardzo. Chciałabym również, aby nie ograniczało nas miejsce sesji, bo przecież wszędzie na świecie są cudowne kobiety, których niezwykłość warto uwiecznić :)

Cisza, totalna cisza. Kiedy zaczyna się rok szkolny, kiedy moje maluchy zakładają plecaki i znikają z samego rana, poniedziałek przy moim biurku sponsoruje CISZA! Ale pomimo poniedziałkowej ciszy w sercu, na blogu przyszedł czas szaleństwa, tzw. blog reaktywacja...Nawet nie wiecie, ile moich zdjęć ślubnych i nie tylko czeka, aby ujrzeć światło dzienne w sieci, dlatego żeby nie odwlekać na wieczne nigdy, dzisiaj opowiem Wam historię jednego dnia w życiu Magdy i Michała.

Pomysł minisesji kobiecych chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Stwierdziłam, że walentynki to chyba najlepszy czas, bo taka zmysłowa sesja kobieca to świetny prezent dla ukochanego mężczyzny, ale też dla samej siebie. Przychodzi taki moment w naszym życiu, że czujemy, że coś powinno wydarzyć się właśnie teraz, prawda? 

Myślę, że teraz powinieneś zaparzyć sobie kubek zimowej, rozgrzewającej herbaty, rozpalić kominek, zapalić kilka świeczek, otulić się najbardziej miękkim kocem...Zachęcająca sceneria, prawda? Myślę, że to jest właśnie ten wieczór, kiedy dobrze będzie zobaczyć coś pięknego dla oka i duszy. No chodź! dzisiaj pokażę Ci szczęście, miłość, ciepło i czyste piękno...Zarezerwuj sobie tylko trochę czasu, bo mam dla Ciebie ponad setkę zdjęć ze ślubu Laury i Pawła.

tak wiem, to było lata świetlne temu ;) tyle się od czasu tej sesji ciążowej zmieniło, w zasadzie wszystko! świat w pewnym domu stanął na głowie, miłość przybrała inny wymiar, życie nabrało jeszcze głębszego sensu i wszystko za sprawą Wielkiego Małego Człowieka o pięknym imieniu...

Ostatnio coraz częściej dostaję zapytania, czy wykonuję reportaże z Chrztu. Oczywiście, że tak. Faktycznie zauważyłam, że w moim portfolio brakowało do tej pory zdjęć z uroczystości przyjęcia sakramentu Chrztu Świętego. Ponaglana potrzebą zobaczenia takich zdjęć przez moich klientów, pokażę Wam dzisiaj Chrzest Ani.

Poniżej znajdziecie parę moich ulubionych kadrów z sesji dzieciecej Leonka ( w końcu!!!), takiej sesji z okazji roczku, kiedyś pisałam już o tym, że to wspaniały pomysł na prezent, prawda?

Na pewno szukając fotografa ślubnego zastanawialiście się nie raz, jak to jest, że niektóre zdjęcia ślubne są przepełnione taką naturalnością. Sama tak mam, przeglądam z racji zawodu mnóstwo reportaży moich kolegów i koleżanek po fachu. Czasami natykam się na tak wspaniałe zdjęcia weselne, że mam wrażenie, że jestem tam na przyjęciu weselnym właśnie teraz i świat wiruje razem ze mną. Tak samo jest ze wzruszeniem i radością, euforią, podekscytowaniem i mnóstwem innych emocji, które towarzyszą w dniu ślubu. 

Podobno z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach...eeee tam! Dzisiaj właśnie rodzina, moja tym razem, choć jeszcze nieformalnie rodzina, nie zapisana w urzędzie, ale moja najlepsza, chwalę się więc, bo tym co dobre trzeba się chwalić!

Ogarniając ostatnio stronę, zdziwiłam się, że na blogu nie ma nic z sesji ciążowej Moniki. Jak to??? Przecież ta sesja powinna tam być już dawno...Moje kolejne zdziwienie szybko jednak minęło, bo przypomniałam sobie, że nowy blog jest jeszcze na tyle świeżą materią, że nie ma tam większości cudownych sesji, które robiłam w ciągu kilku ostatnich lat...ale już się poprawiam, powoli, powoli poprawiam...

To już ostatni tydzień promocji wiosennej. Tym razem znowu coś dla klientów planujących sesje rodzinne, ciążowe, dziecięce, czy kobiece. Cóż to będzie tym razem?

Najbliższy tydzień to u mnie promocja ponownie dla przyszłych Par Młodych. Zainteresowani, tym co czeka na moje przyszłe Pary Młode, które zdążą podpisać umowę w najbliższym tygodniu (do 25.04.2016r.)??? Każdy lubi dostawać coś gratis, no i ja dzisiaj też rozdaję gratisy.

zauważyliście, że jest wiosna? Powoli zaczynają kwitnąć drzewa. Dla mnie ten czas, to co roku sama radość jeśli chodzi o fotografowanie. Dlatego dzisiaj ogłaszam nową promocję na najbliższe 7 dni...

Miłość może być inspirująca i piękna. Przynajmniej Ich miłość taka jest, obcując z Martą i Tomkiem aż chce się być lepszym człowiekiem, dawać więcej, czuć i myśleć tak jak ONI...To nie tak, że to ja robię zdjęcia, które komuś mogą się podobać lub nie, to ludzie pozwalają mi je robić, inspirują, wyzwalają niesamowite pokłady wrażliwości, dlatego tym milej mi, że mogłam Ich fotografować.

Planujecie ślub? A co powiecie na sesję narzeczeńską zupełnie za free? To moja propozycja na najbliższe 7 dni, chcecie skorzystać?

Miało być w poniedziałek, nie wyszło ;) wczoraj pomimo dyngusa, świątecznego obiadu i pięknej wiosny, ja siedziałam w domu, trzęsłam się z zimna i walczyłam z gorączką i ostatnią rzeczą o jakiej myślałam to podejście do komputera, dzisiaj nadrabiam...tym razem po promocyjne ceny zapraszam przyszłe MAMY!

Czasami zamykam oczy i mnie nie ma :)  wiecie, jak wtedy, gdy ma się dwa lata- najlepsza kryjówka to zamknąć oczy i się znika. Tylko ja nie do końca znikam (bo mam już trochę więcej lat i wiem przecież), ja zamykam oczy i jestem u siebie, czuję i przeżywam inaczej, wyłączam się ze świata na chwilę, by lepiej słyszeć, przeżywać i czuć. 

Jest! Dzisiaj właśnie, w końcu!!! Podobno już przyszła, nawet słońce przyniosła i uśmiech i lepsze samopoczucie. Ogólnoludzka radość z powodu wiosny dopadła i mnie i oszalałam i przynoszę Wam prezent w postaci promocji wszelkich, różnorodnych promocji, to normalnie się nie zdarza!

Jak bardzo podoba Wam się ta prawie wiosna za oknem?!? Miesiąc temu wróciłam z cieplutkiego Rzymu- dziwne uczucie w lutym cieszyć się słońcem, chodzić na krótki rękaw i jeść lody podczas spaceru, a przy tym nie zgrzytać zębami z zimna- dziwne ale taaak piękne, bo kocham ciepło!!! Po powrocie do mojego ukochanego Olsztyna wszystko było takie szare i takie zimne, ale pocieszałam się, że za miesiąc to przecież i u nas będzie super wiosna, te zawilce, skowronki i promienie słońca to już za chwilę...

Ale dzisiaj niecodzienny dzień- taki, co zdarza się raz na 4 lata, fajna data na pokazanie światu nowego świeżego bloga!

Tematem sesji konkursowej miało być życie codzienne. Kama stwierdziła, że jej życie codzienne to przede wszystkim jej bliscy, więc na sesję zaprosiła i mamę i siostrę z mężem i wspaniałe dzieciaki.

Przeznaczenie :) dobre słowo, które w związku : mój aparat + TA rodzina znajduje swoje zastowanie jak mało gdzie. Stooo lat temu robiłam (nieśmiało jeszcze) sesję narzeczeńską pewnej parze zakochańców- tak się zaczęła nasza współna przygoda, która niech trwa jak najdłużej. Dzisiaj przyszedł kolejny etap Ich życia do obfotografowania...ciekawi?

Mam taką jedną prywatną modelkę, która na sesje do mnie wraca regularnie co roku, zazwyczaj w okolicach maja, taki mamy już chyba zwyczaj :) Sesje kobiece z Zuzką to czysta przyjemność, za każdym razem jest inaczej, ale zawsze mega kobieco.

Zapraszam Was na sesję pełną spokoju i miłości. Pamiętacie plener Natalii i Artura? Ja będę pamiętać go chyba zawsze...Teraz przyszedł czas na kolejny etap ich życia niezwykle ważny. Nazywa się Aleksander...mały cud.

dziękuję Wam za wszystkie zdjęcia, które do mnie przysłaliście,

sami przyznajcie, że wspomnienia zapisane na zdjęciach są czymś niesamowitym, mają moc i są tak wiele warte! dlatego ten konkurs, żebyście zobaczyli jak nasza codzienność, bez sztucznych stylizacji i pozowania szczególnego jest cudowna :)

Ogłaszam konkurs, kto jest cierpliwy, niech się wczyta, kto ma ochotę na niecodzienną sesję w codziennym klimacie, niech bierze udział!

4 rano. Godzina kiedy zazwyczaj smacznie śpisz, albo kiedy raz na któryś weekend wrcasz do domu z dobrej imprezy ze szpilkami w dłoni zamiast na nogach. Taki ułamek chwili w ciągu doby, który przez miliony ludzi zostaje nawet nie zauważony.

a wiesz, że latem to chyba najpiękniejsza godzina?

Wiecie co fascynuje mnie w mojej pracy? każdy rok to setki nowo poznanych ludzi, różnych ludzi :) w momencie podpisania umowy zapoznaję się zazwyczaj tylko z przyszły małżonkami, ale w dniu ich ślubu to czasami się dzieje!!! przychodzi piątek, albo sobota rano, jem śniadanie z moimi najbliższymi, pakuję torbę ze sprzętemi, wsiadam do samochodu i ...

Mojemu sercu bliski jest bardzo styl naturalny- tak bym to nazwała. Kiedy wyobrażam sobie mój wymarzony dom, widzę jasne wnętrza z jasnym drewnem w wyposażeniu i dużymi przeszkleniami, za którymi roztacza się widok na bezkresną zieleń...co nie znaczy, że co jakiś czas nie marzę o nowojorskim lofcie, cóż...też mogłabym;)

Roczek! jeden cały rok na ziemi, 365 dni 52 tygodnie...jak wolicie. Roczek to dobra okazja na imprezę i super prezenty, prawda? A czy myśleliście kiedyś, żeby zrobić roczniakowi prezent taki, o którym będzie pamiętał przez lata?

Przyzwyczailiście się do sesji noworodkowych z koszykami, czapeczkami, przebraniami? dzisiaj chciałabym pokazać Wam jak można przedstawić taką sesję zupełnie inaczej, w naturalnym środowisku Maluszka, w ramionach Mamy i Taty, we własnym Jego domu, bez zbytniego przebierania i układania.

znacie Go już! to przecież ten mały tygrysek, dopiero, co się urodził i już, tak szybko urósł i próbuje stawiać swoje pierwsze kroki...powiedzcie mi, gdzie ten czas tak szyyyybko pędzi?

Jest jest jest! parafrazując klasyka :D no Maks jest! Czekali na niego wszyscy, ja też.

może ta sesja ciążowa trochę nie w czasie, kiedy za oknem praktycznie zima, kiedy w głośnikach leci świąteczny i ukochany mój Michael Buble, kiedy trzeba już poważnie dyskutować ze świętym Mikołajem, kiedyyyy…no właśnie, to nie na miejscu wrzucać kawałek wiosennej sesji,która odbyła się chyba w marcu, pachniało wiosną i tulipany już były, wybaczcie :) 

Za chwilę pomyślisz : chciałabym mieć takie zdjęcia, ale nieeee, to nie dla mnie....nie umiem pozować, nie podobam się sobie, mam tyle niedoskonałości...skąd znam Twoje myśli? też jestem kobietą ;) każda z nas tak ma, chciałaby, ale....Asia była na tyle odważna, że popełniła ten krok, napisała do mnie, choć też na sesję przyszła z pewną dozą nieśmiałości i to było najpiękniejsze...

Czasami bywa tak, że...planujemy ślub, w środku czerwca, widzimy go oczami wyobraźni- świeci słońce, jest ciepło, wyobrażamy sobie milion innych rzeczy, ale to, że w środku czerwca jest ciepło i słońce mamy jak w banku...no nie do końca :)

sesja rodzinna nietypowa, bo to sesja dwóch sióstr, do tego urodzonych tego samego dnia, sesja na której pojawił sie też mały gość,w zasadzie gościówa- Ina córka Moniki.

dzisiaj sama zachodzę w głowę jakim cudem zdjęcia z sesji konkursowej z zeszłego roku nie znalazły się wcale na blogu, tylko kilka na moim fp….
otóż do wygrania była sesja kobieca, wraz z makijażem i stylizacją wykonaną przez Makeupownię Marzeny, nie lada atrakcja!!! stąd napłynęło na prawdę sporo zgłoszeń, wygrała Anna, mam bardzo ciepłe wspomnienia z tej sesji,z tamtego dnia. Mam nadzieję, że umilę Wam tą sesją wieczór…

Poofi to firma, którą zapewne wiele z nas - MAM zna. Znajdziemy w niej wszystko, co potrzebne kobietom w ciąży jak i maluszkom- zarówno tym najmniejszym i tym trochę starszym. Doceniają tę firmę znane gwiazdy i nowoczesne mamy lubiące dobry styl i wygodę.  Jakiś czas temu miałam przyjemność wykonać dla Poofi sesję reklamową.  Nasza współpraca z Kasią- załozycielką Poofi- wywiązała się na płaszczyźnie BiznesMam- cyklu wywiadów u Tekstualnej.

Alanek, niezwykle przystojny młody mężczyzna, bliski mojemu sercu za sprawą swojej cudownej mamy, to od piewrszych dni swojego życia model- słowo! rzadko sie zdarza, żeby noworodek w tych krótkich chwilach kiedy nie śpi tyle razy uśmiechał się sam z siebie słysząc dźwięk migawki.

Będzie kolorowo, bo to radośni ludzie, będzie FC Barcelona i bynajmniej nie z powodu pasji przyszłego taty, nie! to mama jest miłośniczką piłki...ale będą też moje ulubione czarno-białe kadry, pełne spokoju i miłości.

co jest fajnego w sesja narzeczeńskich? chyba wszystko! niektórzy wykupując u mnie pakiet ślubny zastanawiają się, czy warto dodatkowo brać sesję, którą zwykło się nazywać narzeczeńską... warto, czy nie warto każdy musi ocenić sam wedle własnych upodobań i przekonań, ja mogę Wam tylko opowiedzieć o tych plusach oczywiście ;)

Już na początku Was uprzedzę, że Karolina i Marcin to nie zawodowi modele, to niezwykli ludzie, których i ja i mój obiektyw pokochaliśmy od pierwszego spotkania. Zapraszam Was na reportaż ślubny pełen miłości, uśmiechu i piękna, takiego naturalnego, niewymuszonego piękna!